AN/ Witam serdecznie.
Mam na imię
Karolina, a to mój pierwszy blog umieszczony w fandomie Naruto (w którym Kisame i Zetsu, wyglądają ludzko xP), opowiadający o jakże
znanej grupie przestępczej Akatsuki, która terroryzuje Tokio.
Z góry proszę o
komentarze i zapraszam do czytania…
PS. Jeśli
chcecie jakichś paringów, napiszcie w komentach, może je umieszczę ;3
______________________________________________________
Nad Tokio
powoli zachodziło słońce. Nikt jednak nie interesował się tym pięknym
zjawiskiem, gdyż każdy był zajęty swoimi interesami.
Ulicami tego
ruchliwego miasta mknęło czarne BMW, łamiąc wszelkie możliwe przepisy i przy
okazji prawie rozjeżdżając wracającą ze szkoły grupkę uczniów. Samochód ów
prawie całkowicie przyciągnął uwagę przechodniów.
Prawie
wszystkich, gdyż trójka najzwyczajniej w świecie wykonywała nadzwyczaj błahe
czynności takie jak obserwowanie ptaków (przez niebieskookiego blondyna),
niewzruszonej rozmowie przez telefon (w wykonaniu wysokiego bruneta o czarnych
oczach) oraz wystukiwanie stałego rytmu na klawiaturze laptopa firmy Dell przez
białowłosą dziewczynę w okularach przeciwsłonecznych. Wracając do tematu…
BMW zniknęło za
zakrętem, śledzone zdziwionym wzrokiem gapiów.
Niewiele
później tą samą ulicą przemknęły cztery radiowozy policji z włączoną syreną.
W momencie, gdy
owe radiowozy dotarły do zakrętu, brunet skończył rozmowę, a ulicą wstrząsnął
huk wybuchu.
Z dwóch
policyjnych samochodów momentalnie powstały wielkie pochodnie, trzeci również
się zajął, ale jego pasażerowie zdążyli uciec. Czwarty zaś zatrzymał się przed
zakrętem, pomiędzy płomieniami, a karambolem, który utworzył się za nim.
Masz wiadomość!
Wcześniej
niezainteresowana trójka wyjęła komórki.
[od Pain]
Sukces.
Klapa laptopa
opadła z klaśnięciem i białowłosa zdjęła nogi ze stołu kafejki.
______________________________________________________
AN/ Jako że to tylko wstęp, nie będę na razie niczego
wyjaśniać (miejcie to fajne uczucie dezorientacji…). Napomknę tylko że był to
mały wyskok w przyszłość…
No i nie za
bardzo miałam pomysł jak to zacząć…
Narka.
PS. Jak pojawi
się kilka komentarzy, napiszę (i wstawię) pierwszy rozdział szybciej :3
Po pokoju
białowłosej osiemnastolatki o błękitnych oczach były wszędzie porozrzucane
ubrania i puszki po napojach. Właścicielka owego pokoju półleżała na łóżku z
laptopem firmy Dell na kolanach, wystukując na klawiaturze stały rytm.
Nagle drzwi
pomieszczenia otworzyły się z hukiem.
- Zjeżdżaj z
mojego pokoju. - warknęła dziewczyna, nie odrywając wzroku od ekranu.
- Masz gościa.
- odparł jej starszy brat, lawirując między ubraniami i puszkami. W końcu
jednak stwierdził że ma wylane na to, co stanie się z rzeczami siostry i
depcząc je dotarł do zawalonego elektroniką łóżka.
- Spław go. - poradziła
dziewczyna, nie odrywając wzroku od ekranu, jednak jej brat zatrzasnął klapę
laptopa - Hidan! - błękitnooka wbiła wściekły wzrok w mężczyznę.
- Tak się
składa, że o tym pomyślałem, ale ta baba i tak się wprosiła. - powiedział
białowłosy, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu - Więc rusz dupę i mi nie
rozkazuj. - dodał, zabierając komputer dziewczynie, zanim ta zdążyła
zareagować.
- Ej! -
białowłosa popędziła za bratem ale przewaliła się o walające się po podłodze
ciuchy - Jeszcze cię dorwę! - krzyknęła, podnosząc się z ziemi, ale zatrzymała
się wpół kroku - A ty co tu robisz?
Z głębi
mieszkania dało się słyszeć „Mówiłem!” Hidana.
- Robotę ci
przynoszę. - odpowiedziała blondynka o oczach barwy granatu, przechodzącego w
zieleń, podając plik kartek białowłosej.
- Kiedy mi się
nie chce… - jęknęła tamta, po czym oberwała od gościa po głowie - Za co?
- Za twoje
lenistwo. - skrzywiła się blondyna, po czym odwróciła się na pięcie i z wykopu
otworzyła drzwi - Masz się jutro stawić pod naszą starą szkołą. - dodała
jeszcze, po czym wyszła z mieszkania - W południe! - dodała jeszcze i już jej
nie było.
- Ciekawe, czy
w końcu umówiła się z Shikamaru. - mruknęła białowłosa, a zza drzwi dobiegł
wściekły głos.
- Mówiłam ci
Hiro, że jesteśmy tylko przyjaciółmi! - ryknęła.
- Nie ładnie
tak czatować pod drzwiami, Temari-chan. - zaśmiała się błękitnooka i ruszyła
spowrotem do swojego pokoju, zatrzymując się jednak w progu i ruszając w głąb
mieszkania, w poszukiwaniu brata - Oddawaj mojego laptopa. - warknęła, gdy
weszła do kuchni.
Wspomniany
sprzęt wystrzelił w jej kierunku i dziewczyna cudem go złapała.
- Głupi
jesteś!? - przytuliła ukochany laptop do piersi - Mogło mu się coś stać!
Hidan wzruszył
ramionami.
- To tylko
komputer. - odparł.
Niezadowolona
białowłosa spasowała i wróciła do swojego pokoju, zerkając na wręczone jej
przez Temari notatki, po czym rzuciła się na łóżko.
______________________________________________________
AN/Ooookej… to by było na tyle (jak na razie). Miałam
nadzieję, że wymyślę coś dłuższego, ale tu przynajmniej już wiadomo o kim będę
pisała ^^ (chociaż oczywiście wszyscy wiedzieli, że Akatsuki pójdzie na
pierwszy ogień).
mrocznapantera2000
- Zadecydowałam, że opowiadania będą wychodzić raz na dwa tygodnie (chyba że
dopisze mi wena, to wtedy raz na tydzien). Dlatego radze obserwowac mojego
bloga, lub zagladac tu co jakis czas.
Kaname - No
widzisz ^^ Mam nosa xD Co do wciągających rozdziałów - zobaczymy, wena też nie
zależy ode mnie… A zakończenia..? Kiedy takie są najlepsze! Jak myślisz? Który
autor zachowa czytelników: ten, który kończy opowiadania w taki sposób, że nie
musisz czatować z niecierpliwością na kolejną część, czy taki, który kończy
opowiadania, rozpoczynając już kolejny rozdział, przez co czytelnik marzy o
ciągu dalszym..? Bo moim zdaniem ten drugi…
Narka~
Oh. Wait…
Komentujcie ^^
AN/ Stwierdziłam, że będę pisała w pierwszej osobie, bo
nie mam zbytnio weny na trzecią…
Tak więc
opowiadanie będzie opisywane z punktu widzenia Hiro, chociaż czasem będę
zmieniała narrację(ale uprzednio was ostrzegę ;3). Uff… Dużo tego „będę” i
„będzie”, ale jakoś przeżyjemy.
Stwierdziłam,
że równie dobrze mogę już teraz dodać kolejny rozdział, skoro w wordzie jestem
dość blisko zakończenia... (znając moją wenę, opuści mnie przed ostatnim
rozdziałem xD)
To ja już nie
przedłużam i zapraszam do czytania ^^
Enjoy~!
______________________________________________________
Było wpół do
dwunastej. Przerzuciłam przez ramię torbę z laptopem i otworzyłam drzwi.
- Wychodzisz z
domu? - zdziwił się Hidan.
- Mam się
spotkać z Temari, to wychodzę. - odparłam, zarzucając na głowę kaptur swojej
bluzy. Brat nic nie odpowiedział, więc wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę
windy, zakładając słuchawki na uszy i włączając swoją ulubioną płytę
szwajcarskiego kompozytora Andreasa Vollenweidera.
Drzwi windy
zamknęły się i poczułam przez chwilę to nieprzyjemne uczucie nieważkości.
Poprawiłam na ramieniu torbę i już po chwili wyszłam na parterze.
Gdy stanęłam na
zewnątrz, skrzywiłam się, bo już od dłuższego czasu nie wychodziłam na dwór,
przez co słońce odbijające się od chodnika i pobliskich wieżowców prawie mnie
oślepiło.
Notując sobie w
myślach, żeby częściej wychodzić z domu, ruszyłam w stronę liceum, które
skończyłam kilka lat temu w tempie ekspresowym (fajnie jest być geniuszem i
poprzyskakiwać kilka klas w podstawówce ^^) i które znajdowało się piętnaście
minut drogi od wieżowca, w którym mieszkałam z bratem.
Dlaczego więc
wyszłam pół godziny przed umówionym czasem?
Przez swoją
jakże wspaniałą kondycję, która, tak jak przewidziałam, wydłużyła mój spacerek
do owej półgodziny.
Gdy dotarłam
pod bramę swojej starej szkoły, Temari już była na miejscu. Widząc mnie, od
razu zeskoczyła z murka, na którym siedziała, majtając nogami.
- Konnichiwa. -
mruknęłam, a ona odpowiedziała tym samym.
- Chodź. -
powiedziała i pociągnęła mnie w stronę centrum miasta - Spodobał ci się mój
pomysł? - zapytała, gdy wolno maszerowałyśmy przed siebie.
- Nie. -
odparłam - Sama dobrze wiesz, że nie lubię pracy w grupach.
Temari zaśmiała
się w odpowiedzi.
- Nie ma żadnej
innej pracy dla komputerowca. - powiedziała.
Westchnęłam
tylko i dalej szłyśmy w milczeniu.
- Tak
właściwie, co miałabym u nich robić? - zapytałam. Wiedziałam już wszystko o
Konoha inc., jednak nie miałam pojęcia, na jakie stanowisko zgłosiła mnie
Temari.
- Architekt
systemu. - odparła.
Milczałam przez
chwilę, po czym nie wytrzymałam.
- Ale ja nie
chcę pracować dla jakiejkolwiek firmy! - jęknęłam.
- Za to chcesz
założyć własną firmę. - odrzekła Temari, nawet na mnie nie patrząc - Jak to
zrobisz, nie mając pieniędzy?
Wbiłam wzrok w
chmury.
- Coś wymyślę.
- powiedziałam.
Moja (jedyna)
przyjaciółka się zaśmiała.
- Co jest? -
mruknęłam, patrząc na nią podejrzliwie.
- Wiedziałam,
że nie przystaniesz na taką pracę. - powiedziała, a ja przystanęłam.
- To po kiego
mnie nią męczysz? - zapytałam.
- Dywersja. -
odparła, uśmiechając się lekko i pociągnęła mnie w boczną uliczkę, a chwilę
później do mieszkania - Znalazłam o wiele ciekawszą pracę. - dodała, sadzając
mnie przed stołem.
Posłałam jej
zirytowane spojrzenie.
- To nie mogłaś
od razu dać namiarów na tą ciekawszą? - zapytałam.
- Mogłam.
Wpatrywałam się
w nią z niedowierzaniem.
- Podsumujmy… -
mruknęłam w końcu - Przyszłaś do mnie z propozycją pracy, spodziewając się, że
jej nie przyjmę, ale jednak przyjdę żeby z tobą porozmawiać, a wtedy ty mi
powiesz o innej pracy, którą chcesz, żebym przyjęła..? - Temari pokiwała głową
- Kobieto! To twoje chore myślenie mnie załamuje!
- Dziękuję. -
moja przyjaciółka posłała mi uśmiech - Tak naprawdę to była zemsta za twoje
teksty o Shikamaru i mnie. - dodała po chwili.
Westchnęłam z
ulgą.
- A już
obawiałam się o twoje zdrowie psychiczne. - powiedziałam, po czym zmieniłam
temat - Co to, za „o wiele ciekawsza” praca? - zapytałam.
- Ta. - Temari
położyła przede mną plik kartek - Krótkostrzałowiec, tylko jedno zlecenie. -
oznajmiła, gdy zaczęłam czytać dokumenty - Ale… - gdy zaznaczyła to
słowo, spojrzałam na nią uważnie - Musisz się nad tym zastanowić… Problem w
tym, że nie mam żadnych informacji o zleceniodawcy. Nikt nic o nim, lub niej,
nie wie.
Milczałam przez
chwilę.
- To w takim
razie jak miałabym się z nim skontaktować? - zapytałam i w tym momencie
poczułam wibrację komórki. Zdziwiona wyjęłam aparat i przesunęłam palcem po
dotykowym ekranie, otwierając wiadomość.
[Zastrzeżone]
Jeśli już, to
ja się z tobą skontaktuję.
______________________________________________________
AN/ Tak. Wiem, że jestem okrutna, ale nie mogłam tego
inaczej zakończyć…
Kaname - Po
pierwsze: Wiem ^^, po drugie, najzwyczajniej w świecie mam wyczucie xP po
trzecie… Oj daj spokój… Za ten i tak bardziej będziesz chciał mnie zabić xD
To by było na
tyle… Do zobaczonka dokładnie za tydzień!
Komentujcie ^^
AN/ Witam, witam ^^”
Przepraszam za
takie zakończenie poprzedniego rozdziału i…
Zapraszam do
czytania~!
______________________________________________________
Wpatrywałam się
w tekst wiadomości przez dobrą minutę. Dopiero gdy połączyłam fakty,
przeniosłam wzrok na Temari, która patrzyła na mnie pytająco. Nic nie mówiąc,
pokazałam jej wiadomość.
Skąd ta osoba
wiedziała co powiedziałam..? I skąd w ogóle miała mój numer telefonu!?
Moja
przyjaciółka również przez chwilę się w nią wpatrywała, po czym pokręciła
głową.
- Mówiłam, że
musisz się zastanowić… - westchnęła i oddała mi telefon.
Położyłam
aparat na stole i wróciłam do czytania. Ogółem rzecz biorąc, praca miała
polegać na włamaniu się na jakieś konto i namieszaniu w danych - czyli coś dla
mnie.
Odłożyłam plik
kartek obok telefonu i splótłszy dłonie, jakbym chciała się modlić, zasłoniłam
nimi dolną część twarzy, patrząc w dal.
- I? - Temari
przyciągnęła moją uwagę.
- Myślę. - odparłam,
nie odrywając wzroku od ściany.
- Myśl
szybciej. - mruknęła moja przyjaciółka, a ja przesunęłam spojrzenie na nią i
przez chwilę studiowałam jej twarz. Coś nie dawało mi spokoju od dłuższego
czasu.
- Dlaczego
jesteś taka nerwowa? - zapytałam.
- Nerwowa? -
powtórzyła Temari z autentycznym zdziwieniem, na co pokiwałam głową - Wcale nie
jestem nerwowa…
Westchnęłam.
- Ale
chciałabym wiedzieć, czy przyjmiesz tą pracę… - znowu coś się nie zgadzało.
Wstałam i
schowałam komórkę do kieszeni, zarzuciłam torbę z laptopem na ramię, myśląc że
jednak do niczego mi się nie przydał i tylko ciążył.
- Zależy od
celu i płacy. - odpowiedziałam spokojnie, jednocześnie wściekając się w duchu,
że nie mam okularów przeciwsłonecznych, żeby móc spokojnie skanować otoczenie,
w poszukiwaniu tajemniczego „pracodawcy”, chociaż i tak spodziewałam się
bardziej pluskwy, niż żeby podsłuchiwał samodzielnie.
Mój telefon
zabuczał. Wyjęłam go i odwróciłam się na pięcie w kierunku drzwi, czytając
wiadomość. W drugiej ręce trzymałam papiery opisujące pracę, którą miałam
wykonać.
- Zrobię to. -
mruknęłam, zamykając za sobą drzwi. Nim odeszłam, usłyszałam jeszcze, jak
Temari wypuszcza długo wstrzymywane powietrze.
______________________________________________________
Wchodząc do
mieszkania postanowiłam zrobić wejście smoka w stylu Temari, jednak drzwi nie
chciały grzecznie posłuchać mojej nogi i zmuszona byłam użyć rąk.
Niezadowolona
powędrowałam do swojego pokoju i rzuciłam (nie wierzę samej sobie) torbę z
laptopem na łóżko, a za nią swoją komórkę, po czym ruszyłam do kuchni.
Wyjęłam z
szafki szklankę i napełniłam ją kranówką, później, sącząc powoli wodę, udałam
się do salonu i walnęłam się na kanapę obok Hidana.
- I co? -
zapytał.
- Okazuje się,
że dostałam coś ciekawszego do roboty. - powiedziałam, podając mu plik kartek,
po czym ponownie zainteresowałam się szklanką wody trzymaną teraz w obu rękach.
- Amnestia? -
mruknął, gdy przeczytał część dokumentów.
Pokiwałam
głową.
- Wiesz, że
takie włamy nie są zgodne z prawem..? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się w
odpowiedzi.
- A czy ja
kiedykolwiek użyłam komputer zgodnie z prawem?
Wzruszył
ramionami.
- To było
drobne hackerstwo. - odparł, a ja zagryzłam wargę.
- Wiem. -
mruknęłam i poczułam, jak brat kładzie mi rękę na głowie.
- Rób co
chcesz. - powiedział tylko, a moje włosy szlag trafił, gdy je wzburzył. Na
mordercze spojrzenie wysłane w jego kierunku, braciszek odpowiedział głośnym
śmiechem.
______________________________________________________
AN/Jak widać ciągle piszę krótkie notki… (chociaż tą
miałam ochotę skończyć już przy poprzednim przerywniku) A jest tak, gdyż nic
się ważnego nie dzieje… Akatsuki nawet jeszcze nie powstało, więc co miałoby
się dziać?
Kaname - Hehe
xD nie dasz rady~ i wiesz o tym dobrze~~
No i dzięki za
pochwałę xP postaram się sprostać wymaganiom xD
Proszę, proszę,
proszę o komentarze *w*
Zalałam płatki
mlekiem i zabrałam się za jedzenie.
Niewiele
później do kuchni wszedł Hidan.
- Jakim cudem
wstałaś tak wcześnie? - zapytał ziewając - I oczywiście musiałaś mnie obudzić.
- dodał z wyrzutem.
- I tak nie
spałam. - odparłam, patrząc w dal.
- Aż tak się
przejmujesz tą amnestią? - jęknął mój starszy brat, robiąc sobie kanapkę.
- Nie o to
chodzi. - mruknęłam.
- To o co? -
zapytał, siadając obok mnie. Gdybym miała coś takiego jak pamiętnik,
zapisałabym w nim dzień, w który po raz pierwszy od śmierci rodziców
siedzieliśmy rano przy stole… Razem.
- Temari. -
odparłam, wstając żeby włożyć talerz do zlewu - Coś było z nią nie tak.
- Z nią jest
ciągle coś nie tak. - prychnął Hidan, za co oberwał z gąbki do naczyń w tył
głowy - No co? To już nie można być szczerym? - zapytał z udawanym wyrzutem.
Nie
odpowiedziałam, tylko ruszyłam do swojego pokoju.
- Idę do
siebie. - powiedziałam.
Gdy tylko
znalazłam się w swoim pokoju, wzięłam na kolana laptopa, wcześniej podłączając
go do prądu.
- Czas zająć
się tą amnestią… - mruknęłam.
______________________________________________________
Praca zajęła mi
trzy dni. Złamanie kodu trwało większość z tego czasu. Samo wymazanie danych to
była bułka z masłem.
Oczywiście nie
omieszkałam wszystkiego skopiować na kartę pamięci, którą później schowałam
tak, żeby nikt jej nie znalazł (tak na wszelki wypadek).
Jeśli moim
pracodawcą była osoba, której istnienie miałam wymazać, wiedziałam o nim
wszystko. I muszę przyznać, że nie chciałabym mieć z nim do czynienia.
Tym, co
podobało mi się najbardziej w tej pracy, była płaca - trzy miliony jenów*, co
oznaczało, że komuś trochę zależało na tej amnestii.
Wspomniana suma
zaskakująco szybko znalazła się na moim koncie, oczywiście poprzedzona była
smsem od zastrzeżonego nadawcy. Zastanawiałam się jakim cudem wiedział on tak
szybko, że praca została wykonana.
Stwierdziłam
jednak, że takie rozmyślania są bez sensu i poszłam spać.
~…Jeszcze
tego samego dnia…~
- Hiro? -
uniosłam się na łokciach.
- Hmm? -
ziewnęłam.
- Wiesz co to?
- Hidan pomachał mi przed nosem świstkiem papieru, który chwilę później wzięłam
z jego ręki.
Ziewnęłam raz
jeszcze i podniosłam się do siadu czytając starannie zapisaną notatkę.
- Skąd to
wziąłeś? - zapytałam.
- Wisiało na
drzwiach. - odparł.
Świetnie!
Kolejne niewyjaśnione rzeczy. Wiedziałam, że ten dziwny „pracodawca” wymyśli
coś jeszcze, bo kto inny mógł wpaść na taki pomysł..?
Trzy dni i trzy
noce łamałam cholerny kod, więc teraz byłam bardzo zmęczona (do tego nie spałam
jeszcze wcześniejszej nocy). Ziewnęłam po raz kolejny, znowu czytając notatkę.
Nastaje świt…
O co w tym
chodziło..? - Nie miałam siły się zastanawiać.
- Później nad
tym pomyślę. - westchnęłam, rzucając się na poduszki.
______________________________________________________
*w przeliczeniu
na złotówki 3mln jenów to około 100tysi.
AN/Chyba wiecie, co oznacza ta notatka..? ^^ No i pewnie
ciekawi jesteście, kim był ten dziwny pracodawca, co..? Ja wiem, ale chętnie
dowiem się jakie są wasze domysły ;P
No i sorry za
długość...
Kaname - Cieszy
mnie, że cię zaciekawiłam ^^ Podobny..? Nie wiem >< musiałaby się twoja
siorka wtrącić i to potwierdzić, ale powiedzmy, że masz rację xP
A teraz…
Chyba wiecie,
czego pragnę..?
Nie..?
To w takim
razie odpowiem na swoje pytanie..: Komentarzy~ ^^
Po przespaniu
całego dnia i nocy, mogłam już normalnie funkcjonować.
Oczywiście i
tak nie miałam pojęcia o co chodziło z tą dziwną notatką, więc w końcu dałam
sobie spokój. I tak nie miałam żadnych poszlak…
Kilka tygodni
później po mieście zaczęły krążyć pogłoski o jakiejś zorganizowanej grupie
przestępczej.
Mnie to
zupełnie nie interesowało, za to Hidana owszem. Któregoś dnia wszedł do mojego
pokoju (nie omieszkując trzasnąć drzwiami o ścianę, aż się tynk posypał), mówiąc:
- Nazywają się
Akatsuki. - po czym wskazał notatkę sprzed kilku tygodni, która wisiała na
mojej korkowej tablicy.
- Kto? -
zdziwiłam się.
- Ta grupa
przestępcza. - prychnął mój brat, nadal pokazując kartkę
- Myślisz, że
to o nich chodziło..? - zaciekawiłam się.
- Raczej nie
jestem od myślenia. - odparł, na co się zaśmiałam - Ale tak.
Zdjęłam z
tablicy lekko pogniecioną kartkę i po raz enty przeczytałam zapisane na niej
słowa.
Nadchodzi świt…
Westchnęłam.
- Brzmi
logicznie. - powiedziałam - Tylko kto przykleił ją do naszych drzwi? -
wskazałam kartkę - I w jakim celu? - Hidan tylko wzruszył ramionami.
Wstałam i
ruszyłam do drzwi wyjściowych.
- A ty gdzie? -
zdziwił się mój brat.
- Poszukać
Temari. - odparłam, zakładając kurtkę.
- Po kiego..?
- Może coś o
tym wiedzieć. - powiedziałam, po czym otworzyłam drzwi - Nara.
Weszłam do
windy i chwilę później, zarzucając kaptur kurtki na głowę, wyszłam na chodnik.
Lało jak z cebra, jednak wcale mi to nie przeszkadzało - przynajmniej nie
oślepiło mnie słońce.
Ruszyłam wolnym
krokiem w stronę centrum miasta. Zanim dotarłam do swojego starego liceum,
byłam całkowicie mokra.
Jednak jedynym
o co się martwiłam, była kartka z krótką notatką, trzymana w mojej prawej ręce,
schowanej do kieszeni przesiąkniętej deszczem kurtki.
Skanowałam
wzrokiem otoczenie, szukając tamtej bocznej uliczki, w którą wciągnęła mnie
wtedy Temari.
Gdy jednak mnie
tam zaprowadziła, zupełnie nie interesowałam się okolicą, więc nie miałam
pojęcia, gdzie powinnam się udać.
W końcu
zrezygnowana usiadłam na ławce i zaczęłam obserwować samochody, mknące po
ulicy.
- Hiro? - nagle
skapnęłam się, że deszcz już nie uderza o kaptur mojej kurtki. Odwróciłam wzrok
od ruchu ulicznego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć Temari,
właśnie cię szukałam. - powiedziałam, a moja przyjaciółka pokręciła głową.
- A myślałam,
że jesteś mądra. - mruknęła, gdy wstałam - Chodź. Musisz się wysuszyć. -
poprowadziła mnie do swojego domu. Tym razem jednak uważnie obserwowałam
okolicę i udało mi się zapamiętać drogę (tak myślę).
Moje ciuchy
wylądowały na grzejniku, a Temari (po tym jak wytarłam się rzuconym w moją
twarz ręcznikiem) pożyczyła mi swoje.
- Czemu mnie
szukałaś? - zapytała, zalewając liście mięty gorącą wodą.
Rozłożyłam
lekko namokniętą (to jakiś cud) kartkę i położyłam ją na stole. Litery było
trochę rozmyte, ale dało się je przeczytać.
- „Nadchodzi
świt..?” - przeczytała na głos moja przyjaciółka. Jeśli rzeczywiście miała coś
z tą notatką wspólnego, dobrze to ukrywała - O co chodzi? - zapytała, stawiając
parzącą się herbatę na stole. Chwilę później obok niej wylądowała cukierniczka,
dwie łyżeczki i talerz ciasteczek.
- Nie mam
pojęcia… - westchnęłam, pakując jedno z ciastek do ust - Ktoś powiesił ją na
drzwiach naszego mieszkania kilka tygodni temu i od tamtej pory zastanawiam się
o co chodzi. - powiedziałam - A. Właśnie… Gdzie podziałaś braci? - zmieniłam
temat.
Skrzywiła się.
- Od jakiegoś
roku nie mieszkamy razem, ale znając życie, Kankurō gdzieś się szwenda, a Gaara
wypełnia papiery. - odparła.
- Papiery? -
zdziwiłam się - Gdzie pracuje?
- Na policji.
Parsknęłam
śmiechem, a po chwili Temari się do mnie dołączyła.
- Ale wracając
do tematu… - nagle zrobiła się poważna - Dlaczego tak dokładnie mnie szukałaś?
- Miałam
nadzieję, że coś możesz wiedzieć. - odparłam, zerkając na notatkę.
- Skąd ci
przyszedł do głowy taki pomysł? - zdziwiła się.
- Niewiele po
tym, jak wykonałam tą pracę, na naszych drzwiach ktoś
przykleił tą kartkę. - odpowiedziałam, a Temari uniosła brwi.
- I co ja mam z
tym niby wspólnego? - zapytała.
Wzruszyłam
ramionami.
-
Najzwyczajniej w świecie chciałam się poradzić kogoś innego niż Hidan. -
odparłam.
- A co on zaproponował?
- zaciekawiła się Temari.
- Że chodziło o
Akatsuki. - powiedziałam, wsypując cukier do herbaty.
- Co to? -
zdziwiła się.
- Ta
organizacja przestępcza, o której ludzie ostatnio dużo gadają. - odparłam.
- Może ma
rację? - Temari wzruszyła ramionami.
- A. Tam. -
zaśmiałam się - Nie ważne… A teraz powiedz mi, jakim cudem Gaara pracuje
na policji…
______________________________________________________
Temari
wypuściła mnie dopiero, gdy przestał padać deszcz. Niestety moje ubrania (w tym
kurtka) były nadal przemoknięte, więc miałam na sobie jej(może były trochę za
duże, ale przynajmniej suche). Po tym, jak umówiłyśmy się na następne
spotkanie, ruszyłam do domu.
Idąc tak,
stwierdziłam, że uwielbiam zapach po deszczu…
Westchnęłam,
przechodząc przez ulicę. Woda jeszcze spływała do kanałów kanalizacyjnych, a
towarzyszył temu charakterystyczny szum.
Gdy chciałam
otworzyć drzwi, okazało się, że są zamknięte. Wyjęłam więc klucze i weszłam do
środka, trochę zdziwiona faktem, że Hidana nie ma w domu.
Od razu ruszyłam
do swojego pokoju, po ubrania i skierowałam się do łazienki, w celu zażycia
prysznica.
Po pięciu
minutach łazienka po brzegi wypełniona była parą, a ja cała czerwona od gorącej
wody i zadowolona, ubierałam czarną luźną koszulkę z krótkim rękawkiem, z
wielkim białym napisem: „Nas pięknych jest mało”, którą jakiś czas temu
podwędziłam Hidanowi i od tego momentu wykorzystywałam jako piżamę. Gdy
wyszłam, natychmiast poszłam do siebie i rzuciłam się na łóżko, po czym
owinęłam się kołdrą i niemal natychmiast zasnęłam.
______________________________________________________
AN/ Ten rozdział jest taki… zwykły… (ale dłuższy ^^)
Następny już
będzie ciekawszy ^^
Anonim nr 1 -
(podejrzewam że to jedna osoba) Dziękuję za skomentowanie też wcześniejszych
notek ^^ no i oczywiście, że będę dalej pisać (póki wena mnie nie zakopie pod
krzaczkiem, odchodząc w siną dal…)
Anonim nr 2 - A
racja… Tak jakoś wyszło ^^” myślałam nad Konan lub Yahiko, jako rodzeństwo dla
swojej bohaterki (bo ich wielbię ^^) ale ostatecznie padło na Hidana, chociaż
jak teraz myślę o swoim wyborze już sama nie wiem, które byłoby najlepsze xD
Kiedy się
obudziłam, było koło ósmej.
Zwlokłam się z
łóżka i ruszyłam do kuchni, żeby jak zwykle zjeść płatki na śniadanie.
Po umyciu
talerza stwierdziłam, że w mieszkaniu jest jakoś zbyt cicho i wparowałam do
pokoju Hidana.
Pustka.
Zajrzałam do
salonu…
Pustka.
Otworzyłam z
kopa drzwi łazienki…
Pustka.
Przeszukałam
mieszkanie, mając nadzieję, że znajdę jakąś notatkę, informację.
Nic nie
znalazłam.
Zirytowana
wykopałam spomiędzy ubrań Temari swoją komórkę.
Brak
wiadomości.
Wyszukałam
brata w kontaktach i zadzwoniłam.
- „Przepraszamy.
Abonent jest czasowo niedostępny. Prosimy, zostaw wiadomość po usłyszeniu
sygnału…”
Milczałam przez
chwilę.
- Daj znać, co
z tobą. - powiedziałam krótko i przerwałam połączenie, po czym rzuciłam się na
łóżko i położyłam na kolanach laptopa. Do końca dnia przeglądałam strony
internetowe chwalące różne sprzęty elektroniczne, poszukując idealnej dla
siebie stacjonarki.
Minął kolejny
dzień, a Hidan nie dawał żadnych oznak życia. Znalazłam już dla siebie
odpowiedni komputer i zamówiłam go, razem z dwoma monitorami (a co tam.
Zaszaleć można ^^).
Trzeciego dnia
wszechobecna cisza zaczęła mnie irytować.
Po tygodniu
zaczęłam się martwić…
W końcu (jestem
cierpliwa, bo kolejny tydzień później) wkurzona na maksa wyszłam z domu i
ruszyłam na najbliższy posterunek policji, jeszcze raz wybierając numer
telefony mojego brata.
______________________________________________________
Hidan zerknął
na ekran swojej komórki. Właśnie przyszła do niego wiadomość z niezapisanego
przez niego numeru. Otworzył ją.
[xxxxxxxxx] (pod x wstawione są jakieś tam cyferki xP - dop.aut.)
Jeśli w
przeciągu pięciu minut do mnie nie zadzwonisz, złamię zasadę nr. 1.
Hiro - piszę z
telefonu Temari.
Białowłosy
zaklął pod nosem i odblokował numer telefonu Hiro, po czym go wybrał.
Po dwóch
sygnałach nawiązał się kontakt.
- Mogłem
zmienić numer telefonu… - mruknął Hidan.
- „Wiedziałam,
że mnie zablokowałeś!” - ryknęła Hiro, przez co jej starszy brat odsunął
słuchawkę od ucha, a kilka osób siedzących w pokoju przeniosło uwagę na aparat
telefoniczny, z którego wydobywał się nader głośny i wściekły głos - „Ja tu się
k*rwa zamartwiam, a ty mnie kompletnie olewasz. Czy ty k*rwa wiesz co to więzy
rodzinne, ch*ju!?” - białowłosy wstał i wycofał się z pokoju, śledzony po
części zdziwionymi, po części rozbawionymi spojrzeniami wszystkich obecnych w
pomieszczeniu.
- Spokojnie… -
powiedział, otwierając drzwi. Jednak raczej nie był to zbyt dobry wybór słowa,
gdyż Hiro ponownie się odezwała, jednak tym razem jeszcze bardziej wściekle i
(tak. To możliwe) głośniej.
- „Spokojnie?!
Spokojnie?! Ty chcesz, k*rwa, żebym się uspokoiła?! Co ty?! Z choinki się
urwałeś?! Gadaj natychmiast, gdzie cię d*pa poniosła, albo wyślę za tobą cały
oddział policji!”
Hidan jęknął,
gdy osoby siedzące w sąsiednim pokoju ryknęły śmiechem.
- Niech ci
będzie. - westchnął - Przyjdź do starego domu, to ci wszystko wyjaśnię. - i
zanim jego siostra zdążyła cokolwiek powiedzieć, rozłączył się.
Białowłosy
wrócił do pokoju.
- Idę spławić
siostrę. - mruknął, wychodząc innymi drzwiami.
- To chyba u
nich rodzinne. - stwierdził Kakuzu, wracając do przeliczania pieniędzy.
______________________________________________________
AN/ Gomen, że to tyle trwało ;A; Kompletnie nie miałam
czasu na pisanie, przez to, że musiałam poprawiać sprawdzian z gegry i napisać
dwa z innych przedmiotów (nauczycielki sobie wymyśliły, że tuż przed
wystawieniem ocen nam dokopią ><). Ale ogółem jestem szczęśliwa, bo
dzięki temu mam rekordową średnią (5.83) na koniec roku, do tego jeszcze na
koniec gimnazjum *dumna z siebie*.
No ale co było,
to minęło. Czasu teraz będę miała dość dużo no i mam nadzieję, że wena mnie nie
opuści ^^ (przynajmniej do wyjazdu za granicę/rozpoczęcia nauki w
liceum/ekonomie ><).
No dobra. Chyba
wszyscy wiedzą, o co chodziło Kakuzu, nie?
mrocznapantera2000 - serio? Dzięki ^^ cieszę się, że się podoba…
czyli zakończenia cię nie wkurzają, tak jak Kaname xD ?
Za chwilę
wstawię kolejny rozdział, więc jeszcze się nie zmywajcie (do tego dodatek
specjalny, czyli komiks na DA ^^)
Wysiadłam z
taksówki (wcześniej płacąc) i przeszłam się kawałek chodnikiem. Już po chwili
stanęłam przed osmolonym budynkiem z rękami założonymi na piersi.
Jakiś czas
później (nie chciało mi się sprawdzać na komórce godziny) pojawił się mój jakże
wspaniały braciszek.
Posłałam mu
tylko mordercze spojrzenie.
- Mam nadzieję,
że tym razem dasz mi dojść do słowa? - mruknął Hidan.
Nie
odpowiedziałam (musiałam ugryźć się w język, żeby nie nawrzucać mu po raz
drugi).
- W takim razie
chodźmy gdzieś indziej. - nakazał i ruszył w dół ulicy.
- Po kiego
chcesz, żebym tu przychodziła, skoro i tak nie chcesz tu ze mną rozmawiać? -
warknęłam.
- Teraz
stwierdziłem, że to miejsce mi nie odpowiada. - odparł.
Dalej szliśmy w
milczeniu, aż w końcu zatrzymaliśmy się pod jakimś opuszczonym blokiem
(zapomniałam dodać, że to kompletnie opustoszała dzielnica).
- Więc? -
zapytałam.
- No dobra.
Powiem prosto z mostu: - odezwał się Hidan, odwracając się do mnie twarzą. -
Nie odzywam się, bo nie chcę, żeby ci coś odbiło. - posłałam mu pytające
spojrzenie - Czyli nie chcę żeby ci się coś stało.
- Och..? -
założyłam ręce na piersi - Jak miło z twojej strony… możemy przejść do tego
twojego „prosto z mostu”?
Hidan
westchnął, a ja byłam pewna, że myśli coś w stylu „jest wkurzająca, gdy się
zdenerwuje”. I odpowiedział na moje pytanie. Ja za to w odpowiedzi się
zakrztusiłam (dużo tych odpowiedzi ^^)
- Że co proszę?
- zapytałam.
- Dołączyłem do
Akatsuki. - powtórzył.
Przez chwilę
jeszcze na niego patrzyłam z niedowierzaniem, aż w końcu upewniłam się, że musi
mówić prawdę, a jeśli mówił…
- Poznaj mnie z
nimi! - zdawałam sobie sprawę, że w tej chwili wyglądam jak idealna malutka
młodsza siostrzyczka, która ma szansę poznać swojego idola, ale co ja na to
poradzę? (w końcu ostatnim swoim wybrykiem trochę mi zaimponowali ^^”)
- Da Fuck!? -
mój braciszek cofnął się o krok, podnosząc ręce w obronnym geście - Dokładnie
to miałem na myśli.
- Oj daj
spokój. - wydęłam usta w dziubek i zrobiłam psie oczka - Plosię?
- Nie. -
brzmiała odpowiedź, a mi drgnęła powieka.
- Ta groźba z
zasadą numer jeden nie była jednorazową kartą przetargu. - powiedziałam.
Hidan
przeczesał włosy palcami (trochę rozwalając zażelowaną fryzurkę).
- Nienawidzę
cię. - mruknął tylko i ruszył w dół ulicy, po czym przystanął i
odwrócił się do mnie - Tylko ten jeden jedyny raz nie obraź wszystkich na
powitanie.
______________________________________________________
Hidan zabrał
mnie do jednego z opuszczonych wieżowców o omszałych i poszarzałych murach i
powybijanych oknach i oboje zeszliśmy do piwnicy.
- Po pierwsze:
nie mów nikomu o tym miejscu i nie pokazuj tu się często - zaczął wyliczać mój
braciszek, gdy tylko postawiłam nogę na pierwszym stopniu - Nawet jeśli bardzo
będziesz o tym marzyć, nie obraź lidera, Konan bo raczej nie pożyjesz długo.
- Którzy to? -
przerwałam mu.
- Konan to
jedyna baba w Akatsuki, ma niebieskie włosy, lider jest rudy i ma takie dziwne
pokółkowane oczy. No i do tego ma chyba kolczykowy fetysz.
-
„Pokółkowane”? - powtórzyłam za nim - Istnieje takie słowo?
- Nie czepiaj
się. Nie mam pojęcia jak inaczej je określić.
- No dobra. A
jak ich nie rozpoznam..?
- Rozpoznasz.
Mój braciszek
otworzył drzwi jednej z piwnic i wszedł do środka, a ja za nim. Zamknął za mną
drzwi i otworzył kolejne, kryjące się… W ŚCIANIE!?
Ehh nie ważne.
Zaczęliśmy schodzić po kolejnych schodach, a ukryte drzwi, zasunęły się cicho
za naszymi plecami.
Przepraszam za
słownictwo, ale było ciemno jak w dupie. Nie omieszkałam się o tym wspomnieć
Hidanowi, który śmiejąc się w odpowiedzi zszedł jeszcze kilka stopni i otworzył
kolejne drzwi. Skąd to wiem..? a stąd, że za tymi drzwiami było jasno i światło
opadło na schody, dzięki czemu mogłam bez obawy, że złamię kark, zejść na dół.
- Kto wymyślił
takie przejście? - mruknęłam. Nie uzyskałam odpowiedzi, za to zostałam
wepchnięta do oświetlonego pokoju - Mogłam się przewrócić, głąbie! - warknęłam
na brata, który właśnie zamykał drzwi.
- Nie chciałaś
wejść, to cię wepchnąłem. - odparł z prostotą - A teraz chyba wypadałoby się
przywitać. - dodał jeszcze wskazując za moje plecy.
Odwróciłam się
we wskazanym kierunku i spotkałam się ze spojrzeniami siedmiu par oczu.
- Mogłeś
wcześniej coś powiedzieć… - mruknęłam w wyrzutem do swojego brata - Poza tym…
Mówiłeś, że w Akatsuki jest tylko jedna kobieta. - dodałam, wskazując kciukiem
na blondynkę siedzącą na kanapie (Deidarę oczywiście - dop.aut.). Z
niewiadomych mi przyczyn, na ustach większości obecnych pojawiły się uśmiechy,
a wspomniana blondynka najwyraźniej się wkurzyła.
- Nie jestem
babą! - krzyknęła, zeskakując z kanapy.
- Wątpię. -
odparłam, zakładając ręce na piersi. Kilka osób (mianowicie Kisame, Sasori i
Hidan - dop.aut.) parsknęło śmiechem.
- Już lubię tą
twoją siostrę. - stwierdził gościu o czarnych postawionych na sztorc włosach
(Kisame - dop.aut.).
Hidan poklepał
mnie po głowie.
- Coś ci nie
wyszło z tym nieobrażaniem na wejściu. - powiedział, ocierając łezkę.
Dopiero w tym
momencie zorientowałam się, że blondyna stała tuż przede mną.
- Z bliska już
nie wyglądasz tak bardzo kobieco, umm… - mruknęłam - Conchita..?
Tym razem
wszyscy obecni ryknęli śmiechem.
______________________________________________________
Usiadłam wesoło
przed swoim komputerem stacjonarnym i podłączyłam do niego tablet graficzny, po
czym włączyłam sobie składankę utworów moich ulubionych artystów.
Przez chwilę
zastanawiałam się, czy do rysowania użyć MangaStudio, Photoshopa, czy może
PaintToolSai i ostatecznie wybrałam to ostatnie. Na początku rysowałam
chaotycznie różne postaci, aż nagle stwierdziłam że dwie z nich mi kogoś
przypominały. Już po chwili wiedziałam kogo - Temari i Shikamaru.
Stwierdziwszy,
że to na pewno ta dwójka, zdecydowałam, że narysuję ich w pełnym formacie (tj.
wyodrębnię ich ze szkicu, powiększę i po zrobieniu konturów, pokoloruję).
Gdy skończyłam
i zadowolona zapisałam rysunek, siedziałam przez chwilę przed kompem,
wspominając dzisiejszy dzień. Pomijając mało znaczący incydent z „blondyneczką”
o imieniu Deidara, wszystko poszło miło (jeśli można użyć takiego określenia).
Muszę stwierdzić, że Akatsuki to zbieranina bardzo ciekawych ludzi. Na przykład
taki Kakuzu - pięćdziesięcioletni staruszek z fetyszem pieniądza (za nazwanie
go staruszkiem się na mnie trochę obraził ^^”), albo Kisame - małe oczka,
spiłowane zęby i fryzura, jak płetwa rekina, lub Sasori - gościu, który
kompletnie nie wygląda na swój wiek (tj. 32lata). Mimo ostrzeżenia Hidana, że
Konan jest nudna, najbardziej ją polubiłam. Może nie była taka jak Temari (była
o wiele cichsza i spokojniejsza, co rzeczywiście czyniło ja „nudną”), ale za to
dużo milsza i znalazłyśmy kilka wspólnych tematów…
Zetsu, o którym
Hidan zdążył mi wspomnieć, nie był obecny, bo pan wiewiórek (lider - dop.aut.)
wysłał go na rekonesans. A propos, zdołałam wkurzyć wiewióra (lidera -
dop.aut.), nazywając go tą ksywką jakieś dwadzieścia razy z rzędu. Dowiedziałam
się też, że za wchodzenie do jego biura bez pukania, mój kochany braciszek oberwał
w głowę z biurka (wybuchowy ten wiewiór >.<). A właśnie. Zapomniałabym o
jeszcze jednej osobie - Uchiha Itachi - nie mam pojęcia po co wogóle wstąpił do
organizacji przestępczej, skoro ma taką bogatą i poważaną rodzinę (do tego miał
być ich następnym przywódcą, ale oddał ten przywilej młodszemu bratu >3<)
ale nikt nie zrozumie arystokratów. No chociaż pewnie po tej wielkiej
katastrofie lotniczej, w której zginęło trochę ludzi z jego rodziny, pewnie
musi odreagować.
No dobra. Tak
mniej więcej wyglądało Akatsuki.
Wydrukowałam
swój obrazek przedstawiający Temari i Shikamaru trzymających się za ręce i
wyłączyłam komputer, obiecując sobie, że jutro zrobię wjazd na ich hacjendę i
zaprezentuję im swoje dzieło. Z takim postanowieniem wzięłam szybki prysznic,
założyłam byłą koszulkę Hidana (tą z napisem „Nas pięknych jest mało” -
dop.aut.) i zapadłam się w poduszkę.
______________________________________________________
AN/ No i to by
było na tyle… podobał się rozdział? :3 Mam nadzieję, że tak, bo następny może
się szybko nie pokazać...
Jeśli uraziłam
jakiegoś fana Conchity Wurst, bardzo przepraszam. Osobiście też jestem jego...
jej... (na prawdę nie wiem co napisać ^^") fanką. Tak jakoś nie mogłam się
powstrzymać...
Komiks, który
narysowałam do scenki z wielkim wejściem Hiro(Deidara-babą): [link] (jest po polsku :3)
Komentujcie~
Sayonara~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz